Dzisiaj (tj. 26 listopada) rodzina, przyjaciele, znajomi i lokalna społeczność Tylmanowej pożegnała śp. Jana Jachymiaka artystę, malarza obrazów na szkle.

Pogrzeb śp. Jana Jachymiaka odbył się w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Tylmanowej. Mszy św. przewodniczył proboszcz tylmanowskiej parafii ks. Janusz Paciorek.

Obecne były poczty sztandarowe Związku Podhalan z Tylmanowej, Ochotnicy Górnej i Ochotnicy Dolnej oraz ze Szkoły Podstawowej im. ks. Jana Twardowskiego w Tylmanowej i Zespołu Szkolno – Przedszkolnego im. mjra Henryka Sucharskiego w Tylmanowej.

W uroczystościach pogrzebowych udział wzięli także Senator RP Jan Hamerski, Wójt Gminy Ochotnica Dolna Tadeusz Królczyk, Przewodniczący Rady Gminy Ochotnica Dolna Maciej Mikołajczyk oraz Sołtys Sołectwa Tylmanowa Jan Ligas.

Jan Jachymiak urodził się w 1930 r. w Tylmanowej. Tutaj spędził dzieciństwo i młodość. W latach 1946-1947 pobierał nauki w zakopiańskiej Szkole Przemysłu Drzewnego. W 1969 roku wyjechał do Chicago i tam mieszkał na stałe. Szczegóły dotyczące życia i twórczości Jana Jachymiaka znajdują się w linku: https://www.ochotnica.pl/aktualnosci/zmarl-jan-jachymiak-tylmanowianin-artysta-malarz-obrazow-na-szkle/

Zmarł 18 listopada, w szpitalu w Makowie Podhalańskim, w wieku 92 lat.

Dorobek artysty tj. setki obrazów namalowanych na szkle, jest materialnym śladem jego życia, który pozostanie wśród nas.

Na cmentarzu, wiersz ku pamięci zmarłego artysty i rodaka, odczytała lokalna poetka Stanisława Noworolnik (wiersz zamieszczony poniżej). Została też odśpiewana pieśń „Ave Maria”. Na koniec uroczystości pogrzebowych zagrała kapela regionalna z Tylmanowej.

Jan Jachymiak w swojej twórczości najczęściej wracał do tematów związanych z ukochaną Tylmanową i z Podhalem. Po swojej dalekiej wędrówce, aż za ocean, powrócił do Polski, na Podhale i do rodzinnej Tylmanowej, aby tutaj zakończyć swoją życiową podróż. Niech spoczywa w pokoju.

 

 

Jan Jachymiak – pożegnanie artysty

 

Heboj haw,

heboj haw Jasiek!

Wołała Cie matka, gdy jako dziecko

boso po łąkach biegałeś.

Gdy podziwiałeś barwy polnych kwiatów,

aby im później nadać kolor słonka.

By wymalować wnet niebo błękitne

i piękne góry, łąki, lasy szumne.

Cieszyłeś wzrok swój tymi kolorami.

To były barwy Twojego dzieciństwa.

Dzieciństwa spędzonego w Tylmanowej,

gdzieś pod Lubaniem, w dolinie Dunajca.

Dziewczęcym oczom dałeś kolor kwiatów.

Lasy z obrazów szumią jak przed laty,

kiedy samotnie orkanowskim szlakiem

bosiutko szedłeś szukać lepszego świata.

Świat ten nagrodził Cię bardzo sowicie.

Za pracę, upór, za miłość człowieka.

Twoje obrazy zdobiły wystawy:

w Warszawie, w Chicago, Los Angeles,

w Nowym Jorku, w Paryżu, Tokio….

Na calutkim świecie znają i podziwiają

wielkiego człowieka, naszego rodaka.

 

I chociaż długo mieszał na obczyźnie,

to nie zapomniał mowy ni zwyczaju

Zawsze pamiętał o swojej ojczyźnie.

Zawsze powracał do swoich, do kraju.

 

Jan nie malował nigdy bogaczy,

tylko lud prosty przy ciężkiej pracy.

Bo z tego ludu sam się wywodził

chociaż innymi ścieżkami chodził.

 

Zawsze pamiętał życie górali.

Pasienie owiec, ogień na hali.

Dziewczęce śpiewy, muzyki granie.

Takie to było Jana malowanie.

 

Namalował też Matkę Boską,

śliczną Panienkę – tę tylmanowską.

Bez aureoli, zwyczajnie prostą.

Świętą dziewicę – tę tylmanowską.

 

Zamiast korony lśniące korale

i polne kwiaty na jasnym czole.

Boso przez łąkę biegnie na wprost,

aby ocierać łzy naszych trosk.

 

 

Zostaw nam Janie barwę Twoich kwiatów.

Cząstkę miłości, którą w sercu miałeś.

Do tych pagórków, łąk, lasów zielonych.

Do gór wysokich, które ukochałeś.

 

Zostaw wspomnienie o tym,

żeśmy razem spędzali krótkie, lecz radosne chwile.

Zostaw nam proszę, zostaw chociaż tyle,

byśmy już zawsze Ciebie pamiętali.

 

Zostaw nam proszę cząstkę tego piękna,

które tak chętnie malowałeś.

I tej miłości, którą w sercu miałeś

do ludzi, kwiatów, do gór, do polskości.

 

Bo chociaż byłeś obywatelem świata

Dla nas wciąż będziesz z Tylmanowej rodem

Jaśkiem spod Lubania, znad Dunajca wody.

Naszym rodakiem, naszym przyjacielem.

 

 

P.S.

„I chociaż czasem jestem gdzieś daleko,

jak ptak powracam w swe rodzinne strony.

Tam gdzie wśród lasów i łąk zieleni,

boso znaczyłem swe miejsce na ziemi”.

 

I powróciłeś, by zostać na zawsze.

 

Stanisława Noworolnik